TOM I
W Tyńcu, w gospodzie „Pod
Lutym² Turem³”, należącej do opactwa, siedziało kilku lu-dzi, słuchając
opowiadania wojaka bywalca, który z dalekich stron przybywszy, prawił im o
przygodach, jakich na wojnie i w czasie podróży doznał. Człek był brodaty, w
sile wieku, pleczysty, prawie ogromny, ale wychudły; włosy nosił ujęte w
pątlik, czyli w siat-kę naszywaną paciorkami; na sobie miał skórzany kubrak z
pręgami wyciśniętymi przez pancerz, na nim pas, cały z miedzianych klamr; za
pasem nóż w rogowej pochwie, przy boku zaś krótki kord⁴podróżny.
Tuż przy nim za
stołem siedział młodzieńczyk o długich włosach i wesołym spoj-rzeniu, widocznie
jego towarzysz lub może giermek, bo przybrany także po podróżne-mu, w taki sam
powyciskany od zbroicy skórzany kubrak. Resztę towarzystwa stanowiło dwóch
ziemian⁵z okolic Krakowa i trzech mieszczan w czerwonych składanych czapkach,
których cienkie końce zwieszały się im z boku aż na łokcie.
Gospodarz
Niemiec, w płowym kapturze z kołnierzem wycinanym w zęby, lał im z konwi⁶
sytne⁷ piwo do glinianych stągiewek⁸ i nasłuchiwał ciekawie przygód wojennych.
Jeszcze ciekawiej
jednak słuchali mieszczanie. W owych czasach nienawiść, jaka dzie-liła za czasów
Łokietkowych⁹ miasto od rycerskiego ziemiaństwa, znacznie już była przy-gasła,
mieszczaństwo zaś nosiło głowy górniej niż w wiekach późniejszych. Jeszcze ce-
niono ich gotowość a c c c ar ¹⁰; dlatego też nieraz
zdarzało się widzieć w gospodach kupców pijących za pan brat ze szlachtą. Widziano
ich nawet chętnie, bo jako ludzie, u których o gotowy grosz¹¹ łatwiej, płacili
zwykle za herbowych.
Tak więc siedzieli
teraz i rozmawiali, mrugając od czasu do czasu na gospodarza, aby napełniał
stągiewki.
— Toście, szlachetny rycerzu, zwiedzili kawał
świata? — rzekł jeden z kupców.
— Niewielu z tych, którzy
teraz ze wszystkich stron ściągają do Krakowa, widziało tyle — odpowiedział
przybyły rycerz.
—
A niemało ich ściągnie — mówił dalej mieszczanin. — Wielkie gody¹² i wielka
szczęśliwość dla Królestwa! Prawią¹³ też, i to pewna, że król kazał całą
łożnicę królowej złotogłowem szytym perłami wysłać i takiż baldachim nad nią
uczynić. Zabawy będą i gonitwy w szrankach¹⁴, jakich świat dotąd nie widział.
—
Kumotrze¹⁵ Gamroth, nie przerywajcie rycerzowi — rzekł drugi kupiec.
—
Nie przerywam ja, kmotrze Eyertreter, tylko tak myślę, że i on rad¹⁶ będzie
wie-dział, co prawią, bo pewnie sam do Krakowa jedzie. Nie wrócim i tak dziś do
miasta, gdyż bramy przedtem zamkną, a w nocy gad¹⁷, który się w wiórach rodzi,
spać nie daje, więc mamy czas na wszystko.
— A wy na jedno słowo odpowiadacie dwadzieścia.
Starzejecie się, kmotrze Gamroth!
— Ale sztukę wilgotnego sukna
pod jedną pachą jeszcze dźwignę.
— O wa! takiego, co się przez
nie świeci jak przez sito.
Lecz dalszą sprzeczkę przerwał podróżny wojak,
który rzekł:
² y (daw.) — groźny, srogi.
\emdash
r — wymarły dziki ssak z rzędu
parzystokopytnych. ⁴ r — krótki miecz.
⁵z a — właściciel majątku ziemskiego, obszarnik,
dziedzic.
⁶ (daw.) — duże naczynie. ⁷ y y (daw.) — sycący, pożywny.
⁸ a (daw.) — mała stągiew; — wysokie naczynie o szerokim dnie.
i a y a —
(ok. – ), król Polski od , przedtem długo walczył o zjednoczenie kraju po okresie rozbicia dzielnicowego.
Walcząc o władzę, musiał zbrojnie stłumić bunt mieszczaństwa krakowskiego pod
wodzą wójta Alberta ( – ), stąd wzmianka o napięciach między mieszczaństwem a
stanem rycerskim.
¹⁰a c c c ar (łac.) — do wydawania pieniędzy.
\emdash
y r z (daw.) — gotówka. ¹² y
— święto.
¹³ ra (daw.) — mówić,
opowiadać.
¹⁴ y zra ac —
konkurencje konne na turnieju rycerskim; zra — ogrodzenie placu, na którym
odbywał się turniej.
¹⁵ r r — dawne określenie grzecznościowe, gdzie indziej
także: kum, ojciec chrzestny.
¹⁶ra (daw.) — chętnie.
¹⁷ a (daw.) — małe zwierzęta, robactwo bądź
szkodniki.
Mieszczanin, Rycerz
Bogactwo, Święto
Krzyżacy
— Pewnie, że w Krakowie ostanę, bom słyszał o
gonitwach i rad¹⁸ w szrankach¹⁹ siły Młodość
mojej popróbuję — a i ten mój
bratanek także, który choć młody jest i gołowąs, niejeden
już pancerz widział na ziemi.
Goście
spojrzeli na młodzieńca, który uśmiechnął się wesoło i założywszy rękoma
długie włosy za uszy podniósł następnie do ust naczynie z piwem.
Stary zaś rycerz dodał:
— Wreszcie, choćbyśmy chcieli
wracać, to nie mamy dokąd.
— Jakże to? — zapytał jeden
ze szlachty. — Skąd jesteście i jako was zowią²⁰?
— Ja zowię się
Maćko z Bogdańca, a ten tu wyrostek, syn mego rodzonego²¹, woła się Zbyszko.
Herbu jesteśmy Tępa Podkowa²², a zawołania²³ Grady!
— Gdzieże jest wasz Bogdaniec?
—
Ba! lepiej pytajcie, panie bracie, gdzie był, bo go już nie ma. Hej, jeszcze za
czasów wojny Grzymalitczyków z Nałęczami²⁴ spalili nam do cna nasz Bogdaniec,
tak że jeno dom stary ostał, a co było, pobrali, służebni zasie²⁵ uciekli.
Została goła ziemia, bo i kmiecie²⁶, co byli w sąsiedztwie, poszli dalej w puszczę.
Odbudowaliśmy z bratem, ojcem tego oto wyrostka, ale następnego roku woda nam
pobrała. Potem brat umarł, a jak umarł, ostałem sam z sierotą. Myślałem tedy:
nie usiedzę! A prawili pod on czas o wojnie i o tym, że Jaśko z Oleśnicy²⁷,
którego król Władysław po Mikołaju z Moskorzowa do Wilna wysłał, szuka
skrzętnie w Polsce rycerzy. Znając ja więc godnego opata²⁸ i krewniaka naszego,
Janka z Tulczy, zastawiłem mu ziemię, a za pieniądze kupiłem zbroiczkę, konie —
opatrzyłem się²⁹ jako zwykle na wojenną wyprawę; chłopca, co mu było dwanaście
lat, wsadziłem na podjezdka³⁰ i haj! do Jaśka z Oleśnicy.
— Z wyrostkiem?
— Nie był ci on
wówczas nawet wyrostkiem, ale krzepkie to było od małego. Bywało, Siła w dwunastym roku oprze kuszę
o ziemię, przyciśnie brzuchem i tak korbą zakręci, że i żaden z Angielczyków,
którycheśmy pod Wilnem widzieli, lepiej nie naciągnie.
— Takiż był mocny?
— Hełm za mną nosił, a jak mu
przeszło trzynaście zim, to i pawęż³¹.
— Już to wojny wam tam nie
brakło.
—
Za przyczyną Witoldową³². Siedziało książę³³ u Krzyżaków i co roku wyprawy na
Litwę pod Wilno czynili. Szedł z nimi różny naród: Niemcy, Francuzy,
Angielczykowie do łuków najprzedniejsi³⁴, Czechy, Szwajcary i Burgundy³⁵. Lasy
przesiekli, zamki po drodze stawiali i w końcu okrutnie Litwę ogniem i mieczem
pognębili, tak że cały naród, który tę ziemię zamieszkuje, chciał już ją
porzucić i szukać innej, choćby na kraju świata, choćby między dziećmi Beliala³⁶,
byle od Niemców daleko.
— Słychać było i
tu, że wszyscy Litwini chcieli pójść z dziećmi i żonami precz, aleśmy temu nie
wierzyli.
¹⁸ra (daw.) — chętnie.
¹⁹ zra — ogrodzenie placu, na którym odbywał się turniej, przen. sam turniej.
²⁰z (daw.) — dziś popr.: nazywają.
²¹r — brata.
\emdash
aa — autentyczny herb: złoty krzyż pod białą podkową na niebieskim polu.
²³za a — hasło służące do zwoływania rodu,
np. w czasie bitwy, umieszczane w górnej części herbu; nie występuje w
heraldyce innych krajów.
²⁴ a rzy a z a cza — wojna domowa w Wielkopolsce, toczona w latach – mię-
dzy przedstawicielami dwóch rodów możnowładców. Konflikt wynikał z
różnych koncepcji obsadzenia tronu
polskiego po wygaśnięciu
linii Piastów. |
|
|||
²⁵za — dziś popr.: zaś. |
|
|||
²⁶ |
|
— zamożny chłop,
posiadający własne gospodarstwo. |
||
²⁷ a |
a |
z |
cy — (zm.), wielkorządca Litwy, starosta krakowski. |
|
²⁸ |
— przełożony w męskim
zakonie kontemplacyjnym. |
|||
²⁹ |
a rzy |
— dziś: zaopatrzyłem się. |
||
³⁰ |
|
z |
— koń mniejszej wartości,
słaby a. młody. |
|
³¹ a |
ż (daw.) —
wysoka, czworokątna tarcza z drewna obitego skórą lub blachą. |
|||
³² |
|
K |
cz z
a y |
— (ok. –
), wielki książę litewski, brat stryjeczny Władysława |
Jagiełły. W latach – oraz przejściowo sprzymierzony z Krzyżakami przeciw
Jagielle.
\emdash
aż — w dawnej polszczyźnie wyraz ”książę” miał
rodzaj nijaki.
³⁴ a rz zy (daw.) — najlepszy, najwyższej jakości.
³⁵ r — mieszkaniec Burgundii, regionu w centralnej
Francji.
³⁶ c a a — przen. poganie; a a. aa — bożek pogański wspominany w Starym Testamencie.
Krzyżacy
— A ja na
to patrzył. Hej! Gdyby nie Mikołaj z Moskorzowa³⁷, nie Jaśko z Oleśnicy, a nie
chwalący się, gdyby i nie my, nie byłoby już Wilna.
— Wiemy. Zamkuście nie
dali³⁸.
— A nie daliśmy.
Pilno tedy³⁹ zważcie, co wam powiem, bom człek służały⁴⁰ i wojny świadom.
Starzy jeszcze mawiali: „zajadła Litwa” — i prawda! Dobrze się oni potykają⁴¹,
ale z rycerstwem nie im się w polu mierzyć. Gdy konie Niemcom w bagnach polgną
albo gdy gęsty las — to co innego.
— Niemcy dobrzy rycerze! —
zawołali mieszczanie.
— Murem oni chłop
przy chłopie w żelaznych zbrojach stają tak okryci, że ledwie psubratu oczy
przez kratę widać. I ławą idą. Uderzy, bywało, Litwa i rozsypie się jako
piasek, a nie rozsypie się, to ją mostem położą i roztratują. Nie sami też
między nimi Niemcy, bo co jest narodów na świecie, to u Krzyżaków służy. A
chrobre⁴² są! Nieraz pochyli się rycerz, kopię przed się wyciągnie i sam jeden,
jeszcze przed bitwą, w całe wojsko bije jako jastrząb w stado.
— Christ! — zawołał Gamroth —
którzy też z nich najlepsi?
— Jak do czego.
Do kuszy najlepszy Angielczyk, któren⁴³ pancerz na wylot strzałą przedzieje⁴⁴, a
gołębia na sto kroków utrafi. Czechowie okrutnie toporami sieką. Do dwuręcznego
brzeszczota⁴⁵ nie masz nad Niemca. Szwajcar rad żelaznym cepem hełmy tłucze,
ale najwięksi rycerze są ci, którzy z ancuskiej ziemi pochodzą. Taki będzie ci
się bił z konia i piechotą, a przy tym będzie ci okrutnie waleczne słowa gadał,
których wszelako nie wyrozumiesz, bo to jest mowa taka, jakobyś cynowe misy
potrząsał, chociaż naród jest pobożny. Przymawiali⁴⁶ nam przez Niemców, że
pogan i Saracenów⁴⁷ przeciw Krzyżowi bronimy, i obowiązywali się dowieść tego
rycerskim pojedynkiem. Ma się też takowy sąd boży⁴⁸ odbyć między czterema ich i
czterema naszymi rycerzami, a zrok⁴⁹ naznaczon jest na dworze u Wacława, króla
rzymskiego i czeskiego.⁵⁰
Tu większa jeszcze ciekawość
ogarnęła ziemian i kupców, tak że aż powyciągali szyje ponad kuflami w stronę
Maćka z Bogdańca, i nuż pytać:
— A z naszych którzy są?
Mówcie żywo!
Maćko zaś podniósł naczynie
do ust, napił się i odrzekł:
— Ej, nie bójcie
się o nich. Jest Jan z Włoszczowy, kasztelan ⁵¹dobrzyński, jest Mi-kołaj z
Waszmuntowa, jest Jaśko ze Zdakowa i Jarosz z Czechowa: wszystko rycerze na
schwal i chłopy morowe. Pójdą-li na kopie, na miecze albo na topory — nie
nowina im. Będą miały oczy ludzkie na co patrzeć i uszy czego słuchać — bo, jako
rzekłem, Francuzowi gardziel nogą przyciśniesz, a on ci jeszcze rycerskie słowo
prawi. Tak mi też
dopomóż Bóg i Święty Krzyż, jako tamci przegadają, a nasi pobiją.
— Będzie sława, byle Bóg pobłogosławił — rzekł
jeden ze szlachty.
— I św. Stanisław! — dodał
drugi.
Po czym, zwróciwszy się do Maćka, jął rozpytywać
dalej:
³⁷ a z rz a — dowódca obrony górnego zamku w Wilnie w r. .
³⁸za c a — gdy Krzyżacy zaatakowali Wilno w jesieni , górny zamek obroniła załoga do-
wodzona przez Mikołaja Moskarzewskiego; w obronie
zamku dolnego dowodził i zginął wówczas brat Jagiełły, Korygiełło.
³⁹ y (daw.) — więc, zatem.
⁴⁰ ża y — mający za sobą długą służbę (w domyśle: w
wojsku), doświadczony.
⁴¹ |
y a |
— walczyć. |
|
⁴²c |
r |
ry — dzielny, odważny. |
|
⁴³ |
r |
— dziś popr.: który. |
|
⁴⁴ rz |
a |
(daw.) — przeszyć, przebić; por. „nadziać”. |
|
⁴⁵ rz |
zcz |
— ostrze, tu: miecz. |
|
⁴⁶ rzy |
a |
a — czynić zarzuty a. wymówki. |
|
⁴⁷ |
arac |
— Arabowie, muzułmanie,
przen. poganie; w czasie opisywanym w powieści w Hiszpanii trwała |
|
rekonkwista, to jest odbijanie ziem zajętych
przez Saracenów. Tu ogólnie o poganach. |
|||
⁴⁸ |
|
ży — w średniowieczu pojedynek
sądowy, mający dowieść racji jednej ze stron i uważany za dowód. |
|
⁴⁹zr (daw.) — umówione
miejsce i czas spotkania. |
|||
⁵⁰ |
ac a |
r (– ) — król niemiecki –i czeski
– , nazywany tu „rzym- |
|
skim” przez wzgląd na tradycję Cesarstwa
Rzymskiego Narodu Niemieckiego. |
|||
⁵¹ a z |
a |
— średniowieczny urzędnik,
odpowiedzialny za ściąganie podatków, obronę i sądownictwo na |
terenie kasztelanii, to jest jednostki administracyjnej średniego
szczebla.
Rycerz
Wojna
Krzyżacy
—
Nuże, powiadajcie! Sławiliście Niemców i innych rycerzy, że chrobre⁵² są i że
łatwo Litwę łamali. A z wami nie ciężejże im było? Zali ⁵³równie ochotnie na
was szli? Jakże Bóg darzył? Sławcie naszych!
Lecz Maćko z Bogdańca nie był widocznie
samochwał, bo odrzekł skromnie:
— Którzy świeżo z
dalekich krajów przyszli, ochotnie na nas uderzali, ale popró-bowawszy raz i
drugi, już nie z takim sercem. — Bo jest nasz naród zatwardziały, któ-rą to
zatwardziałość często nam wymawiali: „Gardzicie śmiercią, prawią, ale Saracenów
⁵⁴wspomagacie, przez co potępieni będziecie!” A w nas zawziętość jeszcze rosła,
gdyż nie-prawda jest! Oboje królestwo Litwę ochrzcili i każden⁵⁵ tam Chrystusa
Pana wyznawa, chociaż nie każden umie. Wiadomo też, że i nasz Pan Miłościwy,
gdy diabła w katedrze w Płocku na ziem zrzucono, kazał mu ogarek postawić⁵⁶ — i
dopiero księża musieli mu gadać, że tego się czynić nie godzi. A cóż pospolity
człowiek! Niejeden też sobie mówi: „Kazał się kniaź⁵⁷ ochrzcić, tom się ochrzcił,
kazał Chrystu czołem bić, to biję, ale po co mam starym pogańskim diabłom
okruszyny twaroga żałować albo im pieczonej rzepy nie rzucić, albo piany z piwa
nie ulać. Nie uczynię tego, to mi konie padną albo krowy spar-szeją⁵⁸, albo
mleko od nich krwią zajdzie — albo w żniwach będzie przeszkoda”. I wielu też tak
czyni, przez co się w podejrzenie podają. Ale oni to robią z niewiadomości i z
bo-jaźni diabłów. Było onym diabłom drzewiej ⁵⁹dobrze. Mieli swoje gaje,
wielkie numy⁶⁰ i konie do jazdy i dziesięcinę brali. A ninie⁶¹, gaje wycięte,
jeść nie ma co — dzwony po miastach biją, więc się to paskudztwo w najgęstsze bory
pozaszywało i tam z tęskności⁶² wyje. Pójdzie Litwin do lasu, to go w
chojniakach jeden i drugi za kożuch pociągnie — i mówi: „Daj!” Niektórzy też
dają, ale są i śmiałe chłopy, co nie chcą nic dać albo ich jeszcze łapią.
Nasypał jeden prażonego grochu do wołowej mechery⁶³, to mu trzynastu diabłów
zaraz wlazło. A on zatknął ich jarzębowym⁶⁴ kołkiem i księżom anciszkanom na
przedaż⁶⁵ do Wilna przyniósł, którzy dali mu z chęcią dwadzieścia skojców⁶⁶, aby
nie-przyjaciół imienia Chrystusowego zgładzić. Sam tę mecherę widziałem, od
której sprosny smród z daleka w nozdrzach człowiekowi wiercił — bo tak to one
bezecne duchy strach swój przed święconą wodą okazywały…
— A kto rachował, że ich było trzynastu? —
spytał roztropnie kupiec Gamroth.
— Litwin rachował, który
widział, jak leźli. Widać było, że są, bo to z samego smrodu można było
wymiarkować, a kołka wolał nikt nie odtykać.
— Dziwy też to, dziwy! — zawołał
jeden ze szlachty.
— Napatrzyłem ja
się wielkich dziwów niemało, gdyż — nie można rzec: naród to jest dobry, ale
wszystko u nich osobliwe. Kudłaci są i ledwie który kniaź włosy trefi⁶⁷;
pieczoną rzepą żyją, nad wszelkie jadło ją przekładając, bo mówią, że męstwo od
niej rośnie. W numach swych razem z dobytkiem i wężami żyją; w piciu i jedle⁶⁸
nie znają pomiarkowania. Za nic zamężne niewiasty mają, ale panny bardzo szanują
i moc wielką
⁵²c |
r ry — dzielny, odważny. |
|
|
|
|
|
|
|||
⁵³za (daw.) — czy. |
|
|
|
|
|
|
|
|||
⁵⁴ |
arac |
— Arabowie, muzułmanie,
przen. poganie; w czasie opisywanym w powieści w Hiszpanii trwała |
||||||||
rekonkwista, to jest odbijanie ziem zajętych
przez Saracenów. Tu ogólnie o poganach. |
||||||||||
⁵⁵ aż |
— dziś popr.: każdy. |
a z |
zrz c |
aza |
ar |
a |
— anegdota dotyczy udziału |
|||
⁵⁶ |
y |
a a |
a rz |
c |
||||||
Jagiełły w misterium wielkanocnym, w trakcie którego zrzucano na
ziemię postać pokonanego diabła. Wzięło się stąd przysłowie „Stawiać Panu Bogu
świeczkę, a diabłu ogarek”.
⁵⁷ |
a |
— książę. |
|
⁵⁸ |
ar z |
—
nabawić się grzybicy głowy, zwanej parchem. |
|
⁵⁹ rz |
|
(daw.) — dawniej. |
|
⁶⁰ |
|
a — litewska chata z ziemi i
nieociosanych bierwion. |
|
⁶¹ |
|
(daw.) — teraz. |
|
⁶² |
c |
c |
— dziś popr.: tęsknoty. |
⁶³ |
r — pęcherz. |
||
⁶⁴ arz |
|
y — jarzębinowym. |
|
⁶⁵ rz |
aż — dziś popr.: sprzedaż. |
\emdash
c — średniowieczna moneta, /
grzywny. ⁶⁷ r — układać w loki.
⁶⁸ — dziś: jadle, jedzeniu.
Bóg,
Diabeł, Chrzest
Obcy
Krzyżacy
im przyznają: że byle dziewka
natarła człeku⁶⁹ suszonym jaferem⁷⁰ żywot⁷¹, to kolki od tego przechodzą.
— Nie żal
i kolek dostać, jeśli niewiasty cudne! — zawołał kum Eyertreter.
— O to zapytajcie Zbyszka —
odrzekł Maćko z Bogdańca.
Zbyszko zaś roześmiał się, aż
ława pod nim poczęła drgać.
— Bywają cudne! — rzekł —
alboż Ryngałła⁷² nie była cudna?
— Cóże to za Ryngałła? pochutnica⁷³
jakowaś czy co? Żywo!
— Jakże to? Nie słyszeliście
o Ryngalle? — pytał Maćko.
— Nie słyszeliśmy ni słowa.
— To przecie siostra księcia Witoldowa⁷⁴, a żona
Henryka⁷⁵, księcia mazowieckiego.
— Nie powiadajcie! Jakiego
księcia Henryka? Było jedno książę mazowieckie⁷⁶ tego imienia elektem płockim,
ale zmarło.
— Ten ci sam był.
Miały mu przyjść z Rzymu dyspensy⁷⁷; ale śmierć dała mu pier-wej⁷⁸ dyspensę,
gdyż widocznie niezbyt postępkiem swoim⁷⁹ Boga ucieszył. Byłem wtedy posłany z
pismem od Jaśka z Oleśnicy do księcia Witolda, kiedy od króla przyjechał do
Ryterswerder książę Henryk, elekt płocki. Już się była Witoldowi wojna wtedy
uprzykrzy-ła, dlatego właśnie że Wilna nie mógł dobyć, a królowi naszemu
uprzykrzyli się rodzeni bracia i ich rozpusta. Widząc tedy król większą u Witolda
niż u swych rodzonych obrot-ność i większy rozum, posłał do niego biskupa z
namową, by Krzyżaków porzucił i do posłuszeństwa się nakłonił, za co mu rządy
Litwy miały być oddane. A Witold, chciwy zawsze odmiany, mile poselstwa wysłuchał.
Były też i uczty, i gonitwy. Rad elekt konia dosiadał, choć inni biskupi tego
nie chwalą, i w szrankach siłę swą rycerską okazywał. A mocarni są z rodu
wszyscy książęta mazowieccy — jako jest wiadomo, że nawet i dzie-weczki z tej
krwie⁸⁰ łacnie podkowy łamią. Raz przeto zbił książę z siodeł trzech rycerzy,
drugi raz pięciu — a z naszych mnie zwalił, i pod Zbyszkiem koń przy natarciu
na zadzie siadł. Nagrody zaś brał wszystkie z rąk cudnej Ryngałły, przed którą w
pełnej zbroi klę-kał. I rozmiłowali się tak w sobie, że na ucztach ciągnęli go
od niej za rękawy c r c ⁸¹, którzy z
nim przyjechali, a ją brat Witold hamował. Dopieroż książę mówił: „Sam sobie
dyspensę dam, a papież mi ją, jeśli nie rzymski, to awinioński⁸² potwierdzi, a
ślub zaraz ma być, bo zgorzeję!” Wielka była obraza boska, ale nie chciał się
Witold przeciwiać, by posła królewskiego nie zlisić⁸³ — i ślub był. Potem
dojechali do Suraża, a potem do Słucka, z wielkim żalem tego oto Zbyszka, który
sobie, niemieckim obyczajem, księżnę Ryngałłę za panią serca obrał i dozgonną
wierność jej ślubował…
— Ba! — przerwał
nagle Zbyszko — prawda jest! Ale potem ludzie mówili, że księż-na Ryngałła
pomiarkowawszy, że nie przystoi jej być za elektem⁸⁴ (bo ów, choć się ożenił,
godności swej duchownej się wyrzec nie chciał) i że nie może być nad takim
stadłem bło-gosławieństwa boskiego, otruła męża. Co ja usłyszawszy, prosiłem
jednego świątobliwego pustelnika pod Lublinem, by mnie od tego ślubowania
rozwiązał.
⁶⁹cz — dziś popr.: człowiekowi.
⁷⁰ a r — borówka (wzięte z gwary
podhalańskiej, za pomocą której Sienkiewicz naśladował język staropol-
ski). |
|
|
(daw.) — brzuch. |
|
⁷¹ży |
|
|||
⁷² |
y |
|
a a — (ok.–ok. ), córka księcia trockiego Kiejstuta oraz
Biruty, siostra Witolda. |
|
⁷³ |
c |
|
ca — kobieta
lekkich obyczajów. |
|
⁷⁴ |
|
|
a — dziś popr.:
Witolda. |
|
⁷⁵ |
|
ry — najmłodszy syn księcia
mazowieckiego Ziemowita III, miał niższe święcenia kapłańskie. Dla |
||
małżeństwa z Ryngałłą zrezygnował z godności
biskupa płockiego. |
||||
⁷⁶ |
|
ż |
az |
c— w dawnej polszczyźnie wyraz ”książę” był rodzaju nijakiego. |
\emdash
y a — wydawane w szczególnych
przypadkach zwolnienie z obowiązku przestrzegania któregoś z prze-pisów prawa
kościelnego.
⁷⁸ |
r |
(daw.) — dawniej. |
|
|
⁷⁹ |
|
— tj. rezygnacją ze święceń
kapłańskich. |
||
⁸⁰ r |
r c |
— dziś
popr.: krwi; z |
r |
oznacza: tego rodu. |
⁸¹c |
(łac.) — klerycy. |
|
|
|
⁸²a |
|
— w latach –
na skutek tarć politycznych wśród kardynałów oraz działań królów Fran- |
cji wielokrotnie wybierano
dwóch, a nawet trzech papieży jednocześnie. Obóz związany z Francją stworzył
drugą siedzibę papieską w mieście Avingon. Obecnie papieże awiniońscy uznawani
są za antypapieży (osoby nieprawnie sprawujące ten urząd), a okres ten
określany jest mianem „wielkiej schizmy zachodniej”. W czasie przedstawianym w
powieści papieżem awiniońskim był Benedykt XIII, a rzymskim - Bonifacy IX.
⁸³z (daw.) — zrazić się, zniechęcić.
⁸⁴ y za — być żoną biskupa-elekta.
Małżeństwo, Ksiądz
Trucizna
Krzyżacy
—
Był ci on pustelnikiem — odparł śmiejąc się Maćko — ale czy był świątobliwy,
nie wiem, bośmy go w piątek w boru zajechali, a on kości niedźwiedzie toporem
łupał i śpik⁸⁵ wysysał, aż mu gardziel grała.
— Ale mówił, że
śpik to nie mięso, a oprócz tego, że uprosił sobie na to pozwoleń-stwo, gdyż po
śpiku widzenia cudowne we śnie miewa i nazajutrz prorokować może do południa.
— No! no! — odrzekł Maćko. —
A cudna Ryngałła wdowa jest i może cię na służbę wezwać.
— Po próżnicy by wzywała, bo
ja sobie inną panią obiorę, której do śmierci będę służył, a potem i żonę
znajdę.
— Pierwej znajdź rycerski
pas.
— O wa! albo to
nie będzie gonitew po połogu królowej? A przedtem albo potem król będzie
niejednego pasował. Stanę ja każdemu. Książę nie byłby mnie także obalił, żeby
mi koń na zadzie nie siadł.
— Będą tu lepsi od ciebie.
Na to ziemianie spod Krakowa
poczęli wołać:
— Na miły Bóg!
toż tu przed królową wystąpią nie tacy jak ty, ale rycerze w świecie
najsławniejsi. Będzie gonił Zawisza z Garbowa⁸⁶ i Farurej⁸⁷, i Dobko z Oleśnicy,
i taki Powała z Taczewa⁸⁸, i taki Paszko Złodziej z Biskupic⁸⁹, i taki Jaśko
Naszan, i Abdank⁹⁰ z Góry, i Andrzej z Brochocic, i Krystyn z Ostrowa⁹¹, i
Jakub z Kobylan⁹²!… Gdzie ci się z nimi mierzyć, z którymi ni tu, ni na dworze
czeskim, ni na węgierskim nikt mierzyć się nie może. Cóż to prawisz; lepszyś od
nich? Ile ci roków?
— Ośmnasty — odpowiedział
Zbyszko.
— Tedy cię każdy między
knykciami⁹³zgniecie.
— Obaczym.
Lecz Maćko rzekł:
— Słyszałem, że król hojnie
nagradza rycerzy, którzy z wojny litewskiej wracają. Mówcie, którzy stąd
jesteście: prawda-li to?
— Dalibóg,
prawda! — odrzekł jeden ze szlachty. — Wiadoma po świecie hojność królewska,
jeno się teraz docisnąć do niego nie będzie łatwo, gdyż w Krakowie aż roi się od
gości, którzy się na połóg królowej i na chrzciny zjeżdżają, chcąc przez to
panu naszemu cześć albo hołd oddać. Ma być król węgierski, będzie, jako
powiadają, i cesarz rzymski, i różnych książąt a komesów⁹⁴, i rycerzy jako
maku, że to każdy się spodziewa, iż z próżnymi rękoma nie odejdzie. Prawili
nawet, iże sam papież Bonifacy zjedzie, któren także łaski i pomocy naszego pana
przeciw swemu nieprzyjacielowi z Awinionu⁹⁵ potrze-buje. Owóż w takim natłoku
niełatwo będzie o dostęp, ale byle dostęp znaleźć, a pana pod nogi podjąć — to
już zasłużonego hojnie opatrzy.
— To go i
podejmę, bom się wysłużył, a jeżeli wojna będzie, to jeszcze pójdę. Wzięło się
tam coś łupem, a coś od księcia Witolda w nagrodę, i biedy nie ma, tylko że już
mi wieczorne lata nadchodzą, a na starość, gdy siła z kości wyjdzie, rad by człek
miał kąt spokojny.
— Mile król widział tych,
którzy z Litwy pod Jaśkiem z Oleśnicy wrócili — i wszyscy oni tłusto teraz
jadają.
— Widzicie! A jam wtedy jeszcze nie wrócił — i
dalej wojowałem. Bo trzeba wam
⁸⁵ |
a |
— dziś popr.: szpik. |
a — (ok.– )
polski rycerz, przez pewien czas na służbie króla Węgier |
|||||
⁸⁶ |
za |
zar |
y z |
ar |
||||
Zygmunta Luksemburskiego. |
|
|
||||||
⁸⁷ a |
ar |
r |
z |
ar |
a — rycerz, brat Zawiszy
Czarnego. |
|||
⁸⁸ |
|
a |
|
a a z |
acz |
a — (ok.– ok.
), rycerz i dyplomata, powołany do rady wojennej przed |
||
bitwą pod Grunwaldem. |
z |
c — rycerz, uczestnik bitwy
pod Grunwaldem. |
||||||
⁸⁹ |
a |
a |
a z |
|
z a |
y |
||
⁹⁰ |
|
a. |
|
a c— średniowieczny ród rycerski. |
||||
⁹¹Kry |
y z |
r a — (–- ), marszałek dworu królowej Jadwigi, w
bitwie pod Grunwaldem wystawił |
||||||
własną chorągiew. |
|
|
|
|
||||
⁹² a |
z K |
y a — (zm.), rycerz i dowódca,
w latach – marszałek dworu wielkiego księcia |
||||||
litewskiego Witolda. |
|
|
|
|||||
⁹³ |
y |
c — stawy w palcach u rąk bądź odcinki między tymi
stawami. |
||||||
⁹⁴ |
|
— dostojnik dworski bądź
zarządca okręgu. |
||||||
⁹⁵ |
|
rzy ac |
z |
|
— antypapież. |
|
Król
Starość
Wojna
Krzyżacy
wiedzieć,
że się ta zgoda między królem a kniaziem Witoldem na Niemcach skrupi-ła⁹⁶. Kniaź
chytrze zakładników pościągał, a potem, hajże na Niemców! Zamki poburzył,
popalił, rycerzy pobił, siła⁹⁷ ludu wyścinał. Chcieli się Niemcy mścić razem ze
Świdry-giełłą⁹⁸, który do nich uciekł. Była znów wielka wyprawa. Sam mistrz
Kondrat⁹⁹ na nią poszedł z mnogim ludem. Wilno oblegli, próbowali z wież
okrutnych zamki burzyć, pró-bowali zdradą ich dostać — nic nie wskórali! A za
powrotem tylu ich legło, że i połowa nie wyszła. Wychodziliśmy jeszcze w pole
przeciw Ulrykowi z Jungingen¹⁰⁰, bratu mi-strzowemu, który jest wójtem
sambijskim. Ale się wójt kniazia¹⁰¹ przeląkł i z płaczem uciekł, od której to
ucieczki jest spokój — i miasto na nowo się buduje. Jeden też święty zakonnik,
który po rozpalonym żelezie¹⁰² boso mógł chodzić, prorokował, że od tej po-ry,
póki świat światem, Wilno zbrojnego Niemca pod murami nie obaczy. Ale jeśli tak
będzie, to czyjeż to ręce uczyniły?
To rzekłszy, Maćko z Bogdańca wyciągnął przed
się dłonie — szerokie i nadmiar¹⁰³ potężne — inni zaś poczęli kiwać głowami i
przyświadczać:
— Tak! tak! praw¹⁰⁴ w tym, co
powiada! Tak!
Lecz dalszą rozmowę przerwał gwar dochodzący
przez okna, z których błony były powyjmowane, albowiem noc zapadła ciepła i
pogodna. Z dala słychać było brzękania, ludzkie głosy, parskania koni i śpiewy.
Zdziwili się obecni, albowiem godzina była późna i księżyc wysoko już wybił się
na niebo. Gospodarz, Niemiec, wybiegł na podwórzec go-spody, lecz nim goście
zdołali wychylić do dna ostatnie kufle, wrócił jeszcze pośpieszniej, wołając:
— Dwór jakowyś wali! Dwór W chwilę zaś później we
drzwiach zjawił się pachołek w błękitnym kubraku i składanej
czerwonej czapce na głowie. Stanął, spojrzał po obecnych i ujrzawszy
gospodarza rzekł:
— Wytrzeć tam
stoły i światła naniecić¹⁰⁵: księżna Anna Danuta¹⁰⁶ na odpoczynek się tu
zatrzyma.
To
rzekłszy zawrócił. W gospodzie uczynił się ruch: gospodarz począł wołać na
cze-ladź¹⁰⁷, a goście spoglądali ze zdumieniem jeden na drugiego.
—
Księżna Anna Danuta — mówił jeden z mieszczan — toć to Kiejstutówna¹⁰⁸, żona
Janusza Mazowieckiego¹⁰⁹. Ona już od dwóch niedziel¹¹⁰ w Krakowie, jeno¹¹¹ że
wyjeżdżała do Zatora, do księcia Wacława w odwiedziny, a ninie¹¹² pewno wraca.
— Kmotrze Gamroth
— rzekł drugi mieszczanin — pójdźmy na siano do stodółki; za wysoka to dla nas
kompania.
— Że nocą jadą,
to mi nie dziwno — ozwał się Maćko — bo w dzień upał, ale czemu, mając pod bokiem
klasztor, do gospody zajeżdżają?
Tu zwrócił się do Zbyszka:
— Rodzona siostra cudnej
Ryngałły, rozumiesz?
A Zbyszko odrzekł:
⁹⁶z |
a |
y |
r |
a |
az |
a |
cacr |
a — sens: skutki tej zgody spadły na Niem- |
|
ców. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
⁹⁷ a (daw.) — wiele. |
|
|
|
|
|||||
⁹⁸ |
ry |
— (ok. -
), najmłodszy brat Jagiełły, przeciwnik unii polsko-litewskiej, często
spisku- |
|||||||
jący z Krzyżakami. |
|
— ( –
) wielki mistrz zakonu krzyżackiego w latach –
, zręczny polityk, |
|||||||
⁹⁹K |
ra |
|
|
||||||
umiejętnie rozgrywający
konflikty między książętami litewskimi. |
|
||||||||
¹⁰⁰ |
r c |
|
|
|
— –
, wielki mistrz zakonu krzyżackiego, zginął w bitwie pod Grunwaldem. |
||||
W momencie przedstawianym w książce wielkim
mistrzem zakonu był jego brat, Konrad. |
|||||||||
¹⁰¹ |
a |
—
książę. |
|
|
|
|
|
||
¹⁰²ż |
z — dziś popr.: żelazie. |
|
|
|
|||||
¹⁰³ a |
|
ar — ponad zwykłą miarę, nadmiernie. |
|
|
|||||
¹⁰⁴ ra |
— znaczenie: ma rację. |
|
|
|
|||||
¹⁰⁵ a |
a |
c |
r z |
c |
— rozpalić. |
|
|
|
|
¹⁰⁶ |
|
a a — (– ), córka księcia trockiego Kiejstuta i
Biruty, żona księcia mazowieckiego Janusza |
|||||||
(było to najdłużej trwające
małżeństwo w dziejach dynastii). |
|
||||||||
¹⁰⁷cz |
a |
|
— służba. |
|
|
— (ok. –
), książę trocki, wielki książę litewski w ostatnich |
|||
¹⁰⁸K |
|
|
a — córka Kiejstuta; K |
||||||
latach życia,
skonfliktowany z Władysławem Jagiełłą i uwięziony przez niego w Krewie, gdzie
zmarł. |
|||||||||
¹⁰⁹ a |
|
z |
ar zy |
ar za |
— (ok. – ), książę mazowiecki, lennik Władysława
Jagiełły. |
||||
¹¹⁰ |
|
|
a (daw.) — tydzień. |
|
|
|
i
(daw.) — tylko.
¹¹² (daw.) — teraz.
Krzyżacy
— I mazowieckich
panien siła¹¹³ musi z nią być, hej!
A wtem przez drzwi weszła
księżna¹¹⁴ — pani średnich lat, ze śmiejącą się twarzą, przybra- Dwór na w czerwony płaszcz i
szatę zieloną, obcisłą, z pozłoconym pasem na biodrach, idącym wzdłuż pachwin i
zapiętym nisko wielką klamrą. Za panią szły panny dworskie, niektóre starsze,
niektóre jeszcze niedorosłe, w różowych i liliowych wianuszkach na głowach, po
większej części z lutniami¹¹⁵ w ręku. Były i takie które niosły całe pęki kwiatów
świeżych, widocznie uzbieranych po drodze. Zaroiła się izba, bo za pannami
ukazało się kilku dwo-rzan i małych pacholików¹¹⁶. Weszli wszyscy raźno, z
wesołością w twarzach, rozmawiając głośno lub podśpiewując, jakoby upojeni
pogodną nocą i jasnym blaskiem księżyca. Mię-dzy dworzanami dwóch było
rybałtów¹¹⁷, jeden z lutnią, drugi z gęślikami¹¹⁸ u pasa. Jedna z dziewcząt,
młódka¹¹⁹ jeszcze, może dwunastolatka, niosła też za księżną małą luteńkę,
nabijaną miedzianymi ćwiekami.
— Niech będzie
pochwalony Jezus Chrystus! — ozwała się księżna stając w pośrodku świetlicy.
— Na wieki
wieków, amen! — odpowiedzieli obecni, bijąc zarazem niskie pokłony.
— A gdzie gospodarz?
Niemiec,
usłyszawszy wezwanie, wysunął się naprzód i przyklęknął obyczajem nie-mieckim.
Komentarze
Prześlij komentarz