zamierzali opuścić świetlicę, nie chcąc dworowi przeszkadzać. Lecz księżna zatrzymała ich. — Szlachtą jesteście: nie przeszkodzicie! Zróbcie znajomość z dworzany¹²⁰. Skądże Bóg prowadzi? Oni wówczas zaczęli wymieniać swoje imiona, herby, zawołania i wsie, z których się pisali. Dopieroż pani, usłyszawszy od Maćka, skąd wraca, klasnęła w dłonie i rzekła: — Otóż się przygodziło¹²¹! Prawcie nam o Wilnie, o moim bracie i o siestrze¹²². Zali zjedzie tu się książę Witold¹²³ na połóg królowej i na krzciny? — Chciałby, ale nie wie, czy będzie mógł; dlatego kolebę srebrną przez księży i bo-jarzynów¹²⁴ naprzód w darze królowej przysłał. Przy której kolebce i myśmy z bratańcem przyjechali, strzegąc jej w drodze. — To kolebka tu jest? Chciałabym obaczyć. Cała srebrna? — Cała srebrna, ale jej tu nie ma. Powieźli ją do Krakowa. — A cóż wy w Tyńcu robicie? — My tu nawrócili do klasztornego prokuratora, naszego krewnego, by pod opiekę zacnych zakonników oddać, co nam wojna pr